środa, 28 sierpnia 2013

50 faktów o mnie - TAG

  1. Jestem jedynaczką.
  2. Do niedawna namiętnie obgryzałam paznokcie, a skórki wokół nich jeszcze namiętniej.
  3. miałam kolczyk w prawej brwi, niestety uczulenie zmusiło mnie do jego wyjęcia.
  4. Uwielbiam Wu Tang Clan, Method Mana, Boba Marley’a, Portishead.
  5. Nie lubię polskich komedii romantycznych.
  6. Bardzo lubię natomiast niektóre polskie seriale wojenne/historyczne np. ”Czas Honoru”.
  7. Nie cierpię wesel.
  8. Gdy byłam mała kolega w przedszkolu niechcący wbił mi ołówek w rogówkę oka. Szczęście w nieszczęściu, nie trafił zbyt celnie i widzę.
  9. Mam w domu trzy Karliki Szponiaste (plus naście kijanek na chwile obecną).
  10. Nie lubię zielonych lakierów do paznokci.
  11. Nie suszę włosów suszarką, daję im swobodę dosychania. Chyba, że czas nagli no to wtedy pomagam im nieco ;)
  12. Nie cierpię zdejmowania prania z suszarki :/ rozwieszać lubię bardzo, zdejmować nie cierpię.
  13. Zawsze chciałam być weterynarzem, niestety nie udało się :(
  14. Uwielbiam tatara J
  15. A szczawiowej nie znoszę
  16. Nigdy nic sobie nie złamałam, to chyba cud bo jako dzieciak właziłam wszędzie.\ gdzie się dało. Jeśli się nie dało to i tak się dało ;)
  17. Lubię Jonnego Depp’a i widziałam chyba wszystkie filmy z jego udziałem.
  18. Jestem miłośniczka lakierów matowych i paskowych. Pokochałam te wykończenia miłością szczerą i wręcz szaleńczą :)
  19. Namiętnie oglądam kanał Kuchnia +
  20. Całe życie chodzę w płaskich butach, mam do nich słabość. Zwłaszcza do butów sportowych. Choć w szafie mam kilka par szpilek na specjalne okazje.
  21. Do ślubu na przykład poszłam w czerwonych szpilkach J
  22. Chciałabym pojechać do Japonii. Fascynuje mnie ten kraj.
  23. Lubię rysować. Gdy się wciągnę, tracę kontakt z rzeczywistością :)
  24. Nie mam przekłutych uszu.
  25. W zasadzie w ogóle nie noszę biżuterii. Ewentualnie bransoletki, ale na dłoniach jedyna ozdoba to obrączka.
  26. Nigdy nie używałam sztucznych rzęs.
  27. Jestem maniaczką perfum. Muszę mieć kilka zapachów, ale nie muszą to być marki z najwyższej półki. Mój nos szybko się „nudzi” i wtedy potrzebna jest mu odmiana.
  28. Uwielbiam sery pleśniowe. Czy to Lazur czy Brie, nie ma znaczenia...pochłonę każdy.
  29. Boję się wody. Bez obaw, nie takiej w wannie ;) Boję się dużych zbiorników wody (basen, jezioro).
  30. Nie boje się pająków, myszy, szczurów itp. Itd.
  31. Bardzo lubię filmy z serii Harry Potter. To dla mnie miła odskocznia od rzeczywistości. Efekty w tych filmach są niesamowite.
  32. Jedną z moich ulubionych książek są „Wyznania Gejszy”.
  33. Lubię być sam na sam z moim aparatem. Czasem obiektyw widzi więcej ;)
  34. Nie piję wódki.
  35. Mam niesamowity ubaw przy bajce „In The Night Garden”. Niebieski napaleniec biega po lesie z orgazmicznie popiskującą Opsy Daisy, Wiecznie sprzątający ludzik ze skrzypiącym rowerkiem, trio bębniących na czym się da Tomblibusiów i wiecznie gubiące swoje dzieci i obściskujące się po jakichś mchach małe cosie. Patologia w czystej postaci ;) Mam nadzieję, że moje dziecko odbiera tą bajkę inaczej ;)
  36. Lubię być sama w domu.
  37. Wtedy chętnie oglądam filmy Tarantino i Burtona.
  38. Lubię seriale kryminalne produkcji amerykańskiej (”Kości”, „CSI” , „Wzór”)
  39. Nie chodzę do kościoła i nie jestem zwolenniczką tej instytucji.
  40. Wierzę natomiast w Teorię Ewolucji.
  41. Obsesyjnie kupuje czerwone lakiery do paznokci, różowym też nie pogardzę.
  42. Moje ulubione kwiaty to tulipany. Ubóstwiam takie świeże, skrzypiące łodygi.
  43. Chciałabym mieć tatuaż z motywem Banksy’ego.
  44. Nie umiem jeździć na łyżwach, w przeciwieństwie do mojego męża, który śmiga jak zawodowiec.
  45. Słonecznik...uzależnia J nie umiem oprzeć się skubaniu pestek.
  46. Bardzo boli mnie ludzka obojętność i znieczulica na krzywdę innych. Zwłaszcza dzieci i zwierząt.
  47. Chyba jak większości pań, marzy mi się toaletka w romantycznym stylu. Jednak dopóki po domu grasuje wszędobylski i wszystkochcący mały człowieczek muszę o niej zapomnieć :)
  48. Moje ulubione lody mają smak pistacjowy.
  49. Nie cierpię „Gwiezdnych Wojen”. Biorąc pod uwagę moją sympatię do Harrego, może wydawać się to dziwne. Jednak to zupełnie nie mój klimat i nie rozumiem fenomenu tej serii.  
  50. Mam słabość do piżam. Lubię ładne, ciepłe piżamki :)
To tyle ode mnie o mnie :) życzę Wam miłego dnia :)


czwartek, 22 sierpnia 2013

Korana - Tonik z propolisem

Witajcie :)

Chcę dziś pokazać Wam jednego z moich ulubieńców. Tonik propolisowy polskiej firmy Korana. Otrzymałam ten kosmetyk na czerwcowym spotkaniu blogerek od sympatycznego duetu ze sklepu Balm Shop. Każda z nas otrzymała indywidualnie dobrany upominek. Mój był strzałem w dziesiątkę :)


Od producenta:
"Bezalkoholowy tonik propolisowy przeznaczony do twarzy i całego ciała. Odświeża i dezynfekuje. Przeznaczony do skóry zanieczyszczonej o tendencjach do łojotoku. Wykazuje działanie oczyszczające i normalizujące pH skóry. Zawiera ekstrakt z propolisu, który działa antybakteryjnie oraz zapobiega powstawaniu stanów zapalnych. Lukrecja ma silne działanie przeciwzapalne. Alantoina i d'pantenol łagodzą podrażnienia skóry. Stosować rano i wieczorem."

Skład:


Co ja o nim myślę? 
Uwielbiam go! Jest to jeden z lepszych toników jakie dane mi było używać. 
Przede wszystkim ogromny plus za to,że nie wysusza twarzy. Mimo informacji,że to tonik jest bezalkoholowy, w składzie można jednak alkohol dostrzec. Jest go na tyle mało, że nie podrażnia skóry.

Tonik fantastycznie nawilża,oczyszcza i odświeża skórę. Daje niesamowity komfort na twarzy. Jest idealnym przygotowaniem do makijażu. Redukuje wydzielanie sebum, moja skóra już po kilku użyciach mniej się błyszczała w uciążliwej strefie T.

Tonik na chwilę po użyciu pozostawia na twarzy delikatny film, lecz znika on po kilku chwilach a twarz jest delikatna jak pupka niemowlaka.


Po około miesiącu stosowania, według zaleceń na opakowaniu, zauważyłam że moja skóra robi mi znacznie mniej niespodzianek. Mało tego, ładnie ukoił i podleczył moją buzię.

Myślę,że duże znaczenie ma tu systematyczność w stosowaniu tego produktu. Należy używać go rano i wieczorem. 
 Kolor co prawda dla oka przyjemny nie jest,lekko żółtawy (zwłaszcza na waciku),ale nie oszukujmy się, nie o kolor tutaj chodzi. Jeśli kosmetyk dobrze działa wybaczę mu każdy kolor ;)
Nadrabia zapachem :) Delikatnym, nieco słodkim, nieco kwiatowym.

 
Do tego szczelne i wygodne zamkniecie.



Ja mogę Wam ten tonik z czystym sumieniem polecić.

Widzę w nim same plusy :)

Jest skuteczny, wyprodukowany w Polsce,niedrogi (ok 12 zł),wydajny,nie testowany na zwierzętach,dość łatwo dostępny (Balm Shop, sklep internetowy Korana oraz stacjonarnie).

Jestem tym produktem mile zaskoczona. Kupię go ponownie, co do tego nie mam wątpliwości. Przyjrzę się również innym produktom z linii Propolis jak również pozostałym kosmetykom Korana.

Fakt,że otrzymałam kosmetyk nie wpłynął na moją opinię.


poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Pianki do twarzy - porównanie

Witajcie :)

Chciałabym pokazać Wam dziś porównanie dwóch,dośc popularnych pianek do twarzy. 

Będą to:
Pharmaceris A - Łagodząca pianka myjąca (wygrana u Jamapi)
Love Me Green - Energetyzująca pianka myjąca (otrzymałam ja na czerwcowym spotkaniu blogerek)



Od Pharmaceris:
"Delikatna i przyjemna w użyciu pianka skutecznie usuwa 
zanieczyszczenia oraz makijaż. D-pantenol oraz Glucam®  
przywracają odpowiedni poziom nawilżenia eliminując uczucie 
suchości i nadmiernego napięcia naskórka.
Innowacyjna IMMUNO-PREBIOTIC FORMULA
 łagodzi podrażnienia i zmniejsza nadwrażliwość skóry. 
Pianka nie zawiera mydła.."

Od Love Me Green
"Organiczna pianka nie tylko myje, ale też zapobiega wysuszeniu skóry i nie zaburza naturalnego pH. Produkt jest hipoalergiczny, dzięki czemu może być stosowany nawet przez osoby o bardzo wrażliwej skórze. Posiada specjalnie opracowane opakowanie spieniające, umożliwiające łatwe rozprowadzenie produktu na skórze.
Zmiękczona i oczyszczona skóra odzyskuje cały swój naturalny blask."

Zacznijmy od 

Składu


Etykiety mówią same za siebie :)
1/0 dla Love Me Green

Opakowanie




Tradycyjna plastikowa pompka, nieco piszcząca ;) Nie blokuje się,pracuje lekko. Duży plus za przeźroczystość opakowania,dzięki temu widzimy dokładnie ile produktu pozostało.


 Tutaj również plastikowa pompeczka, pracująca bez zarzutu.
jednak opakowanie nie daje nam już możliwości kontrolowania zużycia.
Tu 1/0 dla Pharmaceris.

Konsystencja



Ten pojedynek wygrywa Love Me Green. Jak widać pianka jest bardziej zwarta. Pharmaceris niestety spływa z dłoni i rozpuszcza się pod wpływem jej ciepła. Jest bardziej wodnista.

Zapach

No tu zdjęciami nie pomogę :)
Jednak dla mnie również na korzyść Love Me Green. Ma świeży,cytrusowy zapach czego nie powiem o Pharmaceris. 

Działanie


Tu chyba będzie remis. 

Obie koją skórę, obie dobrze oczyszczają.

Pharmaceris ma ten duży plus, że pomaga dłoniom ślizgać się po skórze. Nie wiem jak opisać ten efekt. 
Love Me Green w pewnym momencie jakby znika z twarzy i mam wrażenie nie trę dłońmi o skórę,jakbym myła twarz sama wodą.

Jednak po Pharmaceris mam uczucie lekkiego ściągnięcia skóry, czego przy LmG nie zaznałam. Mało tego daje uczucie świeżości.

Cena

Pharmaceris to koszt ok. 25 zł za 150 ml (często w promocji Super Pharm)
Love Me Green to koszt 49,90 zł za 100 ml (TUTAJ)

Mam nadzieję, że ten post będzie dla Was choć odrobinę pomocny. Moim zwycięzcą, nieznacznie, ale jednak jest Love Me Green. 
Znacie te pianki? Używałyście ich? Może polecacie jakieś inne?

Mrożąca przygoda z Zepter International Poland

Witajcie :)

Na wstępie przepraszam Was za niezapowiedzianą nieobecność. Obiecuję,że więcej się to nie powtórzy.

Dziś przychodzę do Was z dawno zapowiedzianą notką o maseczce Zepter.
Jak wiecie do testów otrzymałam dwa rodzaje maseczki. Z jednej byłam zadowolona (pisałam o niej TUTAJ),natomiast z drugiej nie. I dziś dowiecie się dlaczego.

MASECZKA PRZECIW STARZENIU SIĘ SKÓRY



Od producenta
"Formuła zawierająca ekstrakty z kawioru, alg oraz planktonu pomaga zredukować drobne zmarszczki. Oligopierwiastki z mórz poprawiają równowagę biomineralną skóry. Morskie DNA aktywuje proces regeneracji i odżywia skórę. Specjalny ekstrakt z planktonu pomaga skórze wyrównywać niedobory spowodowane wiekiem, stresem oraz zanieczyszczeniem środowiska.
Nie zawiera parabenu."


Tak jak w przypadku maseczki rozświetlającej, w cenie 51 zł (TUTAJ) otrzymujemy saszetkę z bawełnianą maseczką w środku. Maseczka jest nasączona odpowiednią ilością,nie wysycha zbyt szybko ale i nie ocieka.

Jeśli chodzi o dopasowanie otworów na oczy,nos i usta również nie do końca mi się to udało,ale źle nie było.


Wygospodarowałam zatem 15 minut aby poddać się temu odmładzającemu rytuałowi. Moje oczekiwania były spore, gdyż poprzedniczka postawiła poprzeczkę dość wysoko.

Po dopasowaniu maseczki do twarzy usiadłam wygodnie,delektując się spokojem i przyjemnem zapachem maseczki.
Początkowo, tak jak przy rozświetlającej koleżance, zabiegowi towarzyszył efekt lekkiego chłodzenia. I o ile w poprzednim przypadku był on przyjemny, o tyle w tym zaczął się nieprzyjemnie nasilać. 
Po kilku minutach miałam wrażenie, że twarz mi zamarza! Było mi wręcz lodowato. Jak by tego było mało, skóra zaczęła mnie piec. Na tyle mocno, że nie wytrzymałam do końca zalecanego czasu zabiegu. 

Fakt faktem, zaraz po aplikacji skóra była niesamowicie napięta i jędrna. Nigdy, po żadnej maseczce nie uzyskałam takiego efektu. Jednak nie takim kosztem. 

Następnego dnia po aplikacji moja twarz była czerwona, lekko opuchnięta i wysuszona. 
Chyba nie taki miał być efekt końcowy. 

Kolejnym minusem jest zaklejona informacja o składzie.


Nie będę rozpisywać się na temat tego kosmetyku, gdyż nie mam na jego temat nic więcej do napisania. 
Wersję rozświetlającą jak najbardziej polecam, natomiast tą jestem ogromnie rozczarowana. Wiadomo, że nie każdy kosmetyk jest odpowiedni dla każdego. Jednak takiej reakcji się nie spodziewałam.


Fakt,że otrzymałam kosmetyk do testów nie wpłyną na moją opinię.

niedziela, 11 sierpnia 2013

Mustang Race 2013

Witajcie :)

Dziś niekosmetycznie. 
W Warszawie przez dwie godziny można było oglądać cuda ze stajni Forda...Mustangi. Od pamiętnego rocznika 66' po najnowsze modele. Ja osobiście Mustangi uwielbiam, zwłaszcza te rocznikowo stare.















Było na co popatrzeć...i czego posłuchać gdy odezwały się silniki.
Jak mija Wasza niedziela?

sobota, 10 sierpnia 2013

Trochę nowości

Witajcie :)

Ostatnio w moje ręce wpadło trochę nowości. Zobaczcie zatem, co czeka na przetestowania w niedalekiej przyszłości ;)

Dzięki uprzejmości DEESIS (dystrybutorowi produktów Vatika) otrzymałam paczkę z produktami Dabur Vatika. Z oferty sklepu (TUTAJ) najbardziej zainteresowały mnie produkty do włosów osłabionych i wypadających. I takie też wybrałam do testu.



Na Facebookowym profilu firmy Glazel Visage jest pełno konkursów. Wzięłam udział w jednym z nich i udało się :) Oto nagroda :)




A te drobiazgi kupiłam przy okazji urlopu. 




I jeszcze prezent,który dostałam od teściów z okazji imienin. Pojemna kosmetyczka,której nadruk ogromnie przypadł mi do gustu :)


Zatem zabieram się do próbowania :) Czy któryś z kosmetyków szczególnie Was zainteresował i chcecie zobaczyć go w pierwszej kolejności? Piszcie w komentarzach.

czwartek, 8 sierpnia 2013

Wspomnień czar...

Witajcie :)

Dotleniona i opalona wracam do Was :) 
Dziś zabiorę Was na którtką wycieczkę po okolicy,w której wypoczywałam.
To piękna,polska wieś...

Chodźcie :)



















Miło było,ale...
Niebawem trochę nowości :)