W zasadzie wystarczy, że w zasięgu moje
wzroku pojawi się stand z lakierami do paznokci i silna wola ulatnia się niczym
kamfora. Jeszcze mi się zrymowało J
Nie inaczej było tym razem. Do galerii weszłam dosłownie na
chwilę...i amen...stoisko Golden Rose...produkt miesiąca...promocja...znów
uległam. Jolly Jewels (bo o nim mowa) szturmem zdobywa kobiece serca. Spory
wybór kolorów i cena w promocji 10,90 zł. Wybrałam dwa.
Oczywiście w drodze do wyjścia wyrósł przede mną jeszcze
Inglot. Tu skusiłam się na Top matujący. Od dłuższego czasu ciekawa byłam jego
działania. Kupiłam, będę testować. Zobaczymy, cóż on wart J
Ha, ha!
OdpowiedzUsuńA ja kupiłam te 2 + jeszcze 2 inne!
Jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa ;) znając mnie ulegnę kolejny raz :D
OdpowiedzUsuńJolly Jewels to najgorszy lakier jaki miałam. Patrzeć na niego nie mogę :/
OdpowiedzUsuńZobaczymy cóż one warte :)
UsuńJa również mam ochotę na ten złoty. Jako miłośniczka lakierów uwielbiam ten kolor. Szkoda tylko, że takie brokaty strasznie ciężko zmyć z paznokcia :/
OdpowiedzUsuńjasny bomba! a gdyby drobinki były w odcieniach szarości to nowe lakiery z Illamasqua nie mają szans :)
OdpowiedzUsuńulubiony mojego synka :)
UsuńTeż mam złoty i powiem szczerze, że u mnie się zupełnie nie sprawdził ;)
OdpowiedzUsuń